Wolontariusze "Szlachetnej Paczki" w Żyrardowie odwiedzili z prezentami świątecznymi miejscową rodzinę. Radości dzieci nie było końca.Zdjęcia: Monika Augustyniak /GN
Ponad 300 wolontariuszy, tony prezentów i 600 obdarowanych rodzin z 18 rejonów diecezji płockiej – tak liczbowo wygląda finał tegorocznej Szlachetnej Paczki w naszej diecezji. W tym roku aż w czterech miejscach przeprowadzono akcję po raz pierwszy: w Drobinie, Golubiu Dobrzyniu, Serocku i Winnicy. Zdjęcia: Agnieszka Otłowska /Foto Gość
Szlachetna Paczka to projekt, który wspiera rodziny i osoby, które dotknęły jakieś nieszczęścia, samotnych rodziców, osoby niepełnosprawne, chore i starsze.
Wielkim sukcesem - według Stowarzyszenia "Wiosna" - zakończyła się tegoroczna edycja organizowanej przez nie akcji "Szlachetna Paczka". Wartość pomocy przekazanej w paczkach jest wstępnie szacowana na 10 mln zł - poinformowała PAP Agata Mardosz ze stowarzyszenia.
Ponad 300 wolontariuszy, tony prezentów i 600 obdarowanych rodzin z 18 rejonów diecezji płockiej – tak liczbowo wygląda finał tegorocznej Szlachetnej Paczki w naszej diecezji. W tym roku aż w trzech miejscach przeprowadzono akcję po raz pierwszy: w Drobinie, Golubiu Dobrzyniu i Winnicy. Zdjęcia: Agnieszka Otłowska /Foto Gość
Organizacją i przygotowaniem paczek oraz ich dostarczeniem zajęli się wolontariusze. Dzięki ich zaangażowaniu i pomocy święta w wielu rodzinach będą miały prawdziwie świąteczny charakter.
Po raz szósty sztab Szlachetnej Paczki zagościł także w Andrychowie. Siedzibą magazynu stał się ponownie budynek miejscowego Banku Spółdzielczego. Szefową sztabu w 2016 r. była Justyna Nizio. Wspomagało ją piętnaścioro wolontariuszy. W sobotę 10 grudnia przyjmowali paczki od darczyńców i przekazywali je najbardziej potrzebującym.
WSD w Radomiu, a więc alumni, wychowawcy i wykładowcy, kolejny raz włączyło się w akcję Szlachetna paczka. Dla wybranej rodziny przygotowano to, o co prosili na stronie zgłoszeniowej. Wyjątkowym sprzętem była nowa pralka.
W dniu otwarcia bazy rodzin "Szlachetnej Paczki" ulicami Krakowa przeszedł rozśpiewany marsz.Zdjęcia: Justyna Tomaszewska
Na początku chciałem być dobry. A na pewno na początku mojego kapłaństwa. Okazało się, że wielu ludzi tego potrzebowało i praktycznie byłem „rozszarpywany na kawałki”. Od rana do nocy ktoś czegoś ode mnie chciał. A ja dawałem.