Pigmenty, pędzle i deska to za mało, żeby stworzyć ikonę. Zwłaszcza gdy próbuje się zapisać największe wydarzenie w historii świata – odkupienie człowieka.
Większość z nich pędzle i farby trzymała w ręku ostatni raz... w podstawówce! A więc kilkanaście, a nawet i kilkadziesiąt lat temu. A jednak udało się...
Wystawa to pokłosie trzech lat działalności, w tym kilku warsztatów organizowanych przez Pracownię Ikonograficzną Katarzyny Kobuszewskiej z Płocka. - To dla naszej pracowni wielki dzień, bo po raz pierwszy pokazujemy nasze prace szerszej publiczności - mówiła ikonopistka podczas wczorajszego wernisażu.
– Ikona jest dla mnie czymś bardzo ważnym, bo to coś, co wyraża świętość, coś, co mogę adorować. A gdy jeszcze wyszła spod ręki mojej żony... Kiedy się przy niej modlę, wiem, że Pan Bóg tu jest – mówi Paweł Bursztynowicz.
Magda DODANE12.11.2003 17:33
Atrybuty z którymi była przedstawiona w średniowieczu Matka Boska i Jezus. »
Malarz ikon to nie artysta, a teolog, który maluje duszę. O tym, jak się tego nauczyć, z ks. Dariuszem Klejnowskim-Różyckim ze Śląskiej Szkoły Ikonograficznej rozmawia Stefan Sękowski.
Nie można powiedzieć sobie: mam pół godziny, usiądę i namaluję ucho przedstawianej postaci. Bo nie można siąść do ikony na chwilę; trzeba poświęcić jej do kilku godzin – mówi miłośniczka tej sztuki.
Z gwaru ulicy można tu zanurzyć się w świat wielowiekowej tradycji sztuki religijnej.
– Doświadczyliśmy wielu łask i miłosierdzia. Dzisiaj pragniemy wznieść do Ojca naszą pieśń wdzięczności za dar, jakiego tak obficie nam udzielił – mówił abp Sławoj Leszek Głódź.
Bp Andrzej Czaja na nabożeństwie w opolskiej parafii ewangelicko-augsburskiej.