Intuicja mnie nie zawiodła. Jak przypuszczałem, nowa instrukcja Kongregacji Doktryny Wiary podtrzymała naukę o tym, że Kościół opowiada się za pochówkiem ciał, a kremację zaledwie dopuszcza, i to pod pewnymi warunkami.
Odnoszę wrażenie, że pogrzebów z urną zamiast trumny mamy coraz więcej. Patrzę na to zjawisko z żalem.
Jeżeli 100, a może nawet 200 tysięcy ludzi przyjechało bez jakiejś szczególnej zachęty, by pokutować za swoje i cudze grzechy, to chyba znaczy, że pokłady zdrowej religijności są w nas wciąż żywe i głębokie.
Wystarczająco poważne to mogą być na przykład podatki, czy wojskowe helikoptery, ale już nie życie dzieci nienarodzonych.
Jeszcze chyba nigdy nie było tak blisko do całkowitej prawnej ochrony dzieci nienarodzonych.
Kiedy przed tygodniem napisałem w tym miejscu o oświadczeniu kard. Stanisława Dziwisza w sprawie kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju”, nie było jeszcze dwóch innych ważnych głosów, o których dla pełności obrazu muszę wspomnieć.
Bardzo dobrze się stało, że kard. Stanisław Dziwisz wydał specjalne oświadczenie w związku z kampanią społeczną „Przekażcie sobie znak pokoju”.
Papież senior Benedykt XVI przerwał milczenie. Informacja brzmi sensacyjnie, a jednak jest prawdziwa.
Zacznę nieco prowokacyjnie. Czegoś brakuje mi w skądinąd znakomitej idei wolontariatu.
Pisanie o piekle jest zapewne dobrym sposobem na katastrofę sprzedażową.