Dzisiejszy felieton poświęcę refleksjom poświątecznonarodowym.
Śląski felieton z cyklu "Okiem regionalisty".
Mój znajomy czuje się "zrobiony w kapitalizm", którego skądinąd był dotąd sympatykiem.
Jesteśmy stworzeniami, które mają głęboko zakorzenioną potrzebę bliskości. Potrzebujemy przytulenia, dotknięcia. Widać to znakomicie u dzieci. One tego nie kryją. Gorzej z dorosłymi.
Aż trudno uwierzyć, że Jezus to powiedział. Że wtedy, dwa tysiące lat temu, zachęcał kogokolwiek do brania krzyża.
“Czym jest krzyż?” – zapytał niezobowiązująco ksiądz podczas spotkania formacyjnego. “Jak to czym?… Znakiem rozpoznawczym chrześcijaństwa… Symbolem zbawienia… Drzewem życia… Ołtarzem, na którym Jezus złożył samego siebie w ofierze…
Czy Stefan miał do odegrania jakąś rolę wobec mnie, tego nie wiem.
To wydarzenie opisał tylko św. Łukasz. Jest zaskakujące. Jezus czyni znak, chociaż nikt Go nie prosi... Wielu księży podziela zdanie, że pogrzeby młodych ludzi są wydarzeniami specyficznymi.
- Znowu "Potop"? Ile razy można?! - zirytował się jakiś facet, który na przystanku przeglądał tygodnik, zawierający program ponad 100 kanałów telewizyjnych...
W opisie pierwszego nakarmienia chlebem u św. Mateusza jest zaskakujące zdanie.