Po 5 latach wojny wydawało się, że gorzej już być nie może. Jednak to właśnie teraz syryjskie Aleppo przeżywa najgorsze chwile.
Syryjskie wspólnoty chrześcijańskie różnych wyznań modlą się 1 czerwca o pokój. W centrum tej inicjatywy stoją dzieci.
Mówiący w obcym języku umundurowani funkcjonariusze z pałkami, choć już nie w służbie Asada, wciąż budzą w nich strach. Teraz wydali rozkaz, by Syryjczycy opuścili obozowisko uchodźców w Grecji.
Chaldejski biskup tego syryjskiego miasta zwraca uwagę, że wzmagają się tam ataki walczących, zarówno wojsk rządowych, jak grup zbrojnych, bo wszyscy chcą pokazać, że są silni.
Coraz bardziej krytyczna jest sytuacja humanitarna w Aleppo, przede wszystkim w zamieszkiwanej przez ponad 200 tys. ludzi części tego miasta pozostającej w rękach rebeliantów, a obleganej przez regularną syryjską wspieraną przez rosyjskie lotnictwo.
Rosyjska armia ogłosiła w środę, że od czwartku przez trzy godziny dziennie będzie zawieszać działania zbrojne wokół Aleppo w północnej Syrii, by umożliwić dostarczenie tam pomocy humanitarnej. ONZ uznała ten krok za niewystarczający.
Ponad 250 tys. mieszkańcom Aleppo grozi śmierć, jeśli nie ustaną ataki lotnicze - napisało w liście do prezydenta USA Baracka Obamy ostatnich 29 lekarzy, którzy pozostali w tym syryjskim mieście. Zaapelowali oni o niezwłoczne wprowadzenie strefy zakazu lotów nad Aleppo.
Teza być może zbyt odważna: nie uchodźcy i imigranci stanowią dla nas zagrożenie. Jeśli cokolwiek nam grozi to prześladowanie chrześcijan przez chrześcijan.
Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun ostrzegł we wtorek przed "bezprecedensową" katastrofą humanitarną w syryjskim Aleppo i wezwał USA i Rosję do niezwłocznego uzgodnienia przerwania ognia w tym mieście, a także w całej Syrii.
Wyjechali z miasta podzielonego linią frontu. Wrócili, gdy walki się nasilały. Polaków zachwycili swoją radością i wiarą w to, że Bóg o nich nie zapomniał. Pielgrzymi z Syrii proszą tylko o jedno – o modlitwę.