Zawsze są uśmiechnięte, pracowite, bezinteresowne, uprzejme - mówią sąsiedzi.
Takich słuchaczy rekolekcji, jakich ma ks. Robert Kasprowski w Oświęcimiu, chciałby mieć pewnie każdy duszpasterz!
Od kilku dni trwa medialne strzelanie do "żywych tarcz". Tym razem wiele redakcji gazet, portali internetowych i stacji telewizyjnych za cel wzięło siostry serafitki, które prowadzą DPS w Białce Tatrzańskiej. Mam wrażenie, że termin tych perfidnych "zawodów" był dawno zaplanowany.
- Matka Małgorzata zostawiła nam wspaniały wzór ogromnej dobroci, radości ducha nawet w trudnościach, mimo wszystko - mówi siostra Ancilla Stasiowska, serafitka, wicepostulator procesu beatyfikacyjnego.
Współpracownicy zdębieli, gdy do hurtowni przybył chór sióstr z gitarami.
Siostry potrafią wciągać w charyzmat franciszkański, na który otworzyła zgromadzenie Matka Małgorzata.
Tam, gdzie ja widziałem problemy, siostra Natalia już widziała rozwiązanie.
Ekipa biegaczy z logo „Gościa” na koszulkach przyniosła świecę zapaloną w Hałcnowie na ołtarz polowy u sióstr serafitek w Oświęcimiu, na dziękczynienie za beatyfikację Matki Małgorzaty Szewczyk.
45 młodych diecezjan bielsko-żywieckich, związanych z ogólnopolską Fundacją Dzieło Nowego Tysiąclecia i diecezjalną "Światło Nadziei", spotkało się na swoich dniach skupienia w domu rekolekcyjnym sióstr serafitek.
Kiedy przybyła po raz pierwszy do Oświęcimia, w sąsiedztwie podominikańskiego kompleksu, w którym niewiele później gospodarzami zostali księża salezjanie, upatrzyła sobie miejsce pod nowy dom dla sióstr serafitek.