Każdego roku na warsztaty kowalskie przyjeżdża tu z całego kraju kilkunastu śmiałków, by uczyć się rzemiosła od najlepszych.
Arcyciekawy zawódZdjęcia: ks. Rafał Pastwa /Foto Gość
Dziś trudno sobie wyobrazić Wojciechów bez kuźni i kowala. Każdego roku na warsztaty kowalskie przyjeżdża tu z całego kraju kilkunastu śmiałków, by uczyć się rzemiosła od najlepszych. Pokazuje to, że kowalstwo nie jest ginącym zawodem.
Nowe nominacje przyjęli księża wikariusze. Zmiany na tych stanowiskach nastąpią w Lublinie i wielu parafiach poza stolicą archidiecezji. Dodatkową funkcję otrzymał ks. Mirosław Ładniak, a ubogimi z krajów Trzeciego Świata zajmie się ks. dr Wojciech Rebeta.
Matka porzuciła ją tuż po urodzeniu. Wychowała się z psami. Mimo że jest najbardziej znanym lwem w historii Lubelszczyzny, w tym tygodniu opuści Wojciechów. Trafi do nowej rodziny - czyli do innego stada lwów.
Takiej okazji miłośnicy turystyki rowerowej i smakosze regionalnych wiktuałów nie mogli przegapić. Pasjonaci zaprosili do udziału w „Rajdzie rowerowym w poszukiwaniu lokalnych smaków”.
Do niewielkiej miejscowości pod Lublinem zjechało ponad 50 kowali z całej Polski, a także z Białorusi i Ukrainy. Zmierzyli się w konkursie kowalstwa artystycznego oraz o Nagrodę Kowali Polskich.
Majestatyczny kościół widać już z daleka, kiedy zbliżamy się do miejscowości, która już niebawem ma otrzymać prawa miejskie.
Są drogi, na których można znaleźć nie to, czego się szuka, tylko to, co zostało już przygotowane dla wędrowca.