Czasami, żeby uratować komuś życie potrzeba naprawdę niewiele. Wystarczy tylko dać się odnaleźć.
W listopadzie Anna i Maciej Uzarowie dowiedzieli się, że ich synek, który nie tak dawno obchodził swoje pierwsze urodziny, jest chory.
Już od ponad 20 lat w uroczystość Bożego Ciała w Roszowickim Lesie organizowany jest przy szkole festyn rodzinny. Tym razem połączono go z akcją rejestracji w bazie potencjalnych dawców szpiku kostnego, by jeszcze bardziej pomóc chorym, w tym dzieciom z kliniki w Zabrzu.
W Polsce co godzinę ktoś dowiaduje się, że ma białaczkę. Nasi studenci zachęcają, by się zarejestrować jako dawca szpiku i w ten sposób im pomóc.
Wolontariusze liceum salezjańskiego wraz z fundacją DKMS Polska przeprowadzili w niedzielę rejestrację potencjalnych dawców szpiku.Zdjęcia: ks. Jerzy Babiak
Nie grozi paraliżem, bo nie ma nic wspólnego z kręgosłupem. Szpik, który może uratować życie, najczęściej pobierany jest z krwi. Jedynie 20 proc. przypadków to pobranie komórek macierzystych z talerza kości biodrowej.
Jacek Kudła jest radnym gminy Wólka. Jest też sołtysem Rudnika. Od lat działa na rzecz lokalnej społeczności. Teraz szuka dawcy szpiku - genetycznego bliźniaka.
Każdego, kto 1 czerwca trafi na Stary Rynek w Bielsku-Białej, studenci - przyjaciele Ani walczącej z białaczką - zapraszają do udziału w akcji pomocy chorym.
– Nie tylko Nergal i ojciec Alicji Bachledy-Curuś zachorowali na białaczkę. W Polsce co godzinę ktoś dowiaduje się, że jest chory. Nie bądźmy obojętni i nie czekajmy, aż ktoś z naszych bliskich zachoruje – mówi Paweł Podwójci z Płocka.
202 osoby zarejestrowały się jako potencjalni dawcy szpiku kostnego.