Ważne gdy człowiek rozważa swoje życie jako odpowiedzialność na innych.
Wolontariusze z lubelskiego duszpasterstwa młodzieżowego, młodzież z warszawskiego KIK, seminarzyści, usuwają skutki powodzi w Wilkowie – gminie, która najbardziej w Polsce – gdyż w 95 proc. – ucierpiała w skutek majowych powodzi.
Wszyscy stali na wałach. Pracowaliśmy jak wariaci. Nawet staruszki i dzieci. Najmłodsze pochodnie trzymały. Jakieś 5 km jest tych wałów. Niby niewiele, ale roboty huk. Mówili, że w jednym miejscu wał jest mocny. Żeby sobie dać z nim spokój. Nikt z naszych tego kawałka nie pilnował.
Człowiek trafia do hospicjum w ciężkim stanie, spowiadam go z całego życia, chory przyjmuje sakramenty – i umiera po pół godzinie. Jak nie wierzyć w miłosierdzie, skoro ten człowiek przyszedł tylko na to jedno z Nim spotkanie.
Dobrze, że mamy się w co ubrać; wykorzystujemy wszystkie zimowe polarki... Dogrzewamy się również elektrycznymi piecykami. Wydaje się, że ta zima trwa bez końca...
Afryka ma wiele twarzy, będzie mi jej bardzo brakować – to moja ostatnia notatka z dziennika, prowadzonego w Zambii. Od powrotu minął ponad miesiąc i zapowiedź tęsknoty w pełni się sprawdza. Myślę, że jest dodatkowo podsycana przez próby wprowadzania w życie zambijskich przemyśleń i postanowień. Pomyśleć, że byłam tam tylko 5 tygodni…
Na tydzień przed Bożym Narodzeniem w miastach Polski odbywają się miejskie wigilie.
Uczniowie jednej z krakowskich szkół upiekli ciasta, przynieśli buty i skarpetki i zanieśli bezdomnym. Młodzi nie chcą, by przy opłatku życzyć im szóstek. Woleliby usłyszeć od najbliższych, że są dla nich ważni.
Mają wielkie serca. To widać nie tylko na ich czarnych koszulkach.
Ciepły sweter, czapka, herbata z cukrem – niewiele potrzeba, żeby ci, którzy przychodzą po pomoc do punktu zbiórki darów, poczuli, że życie ma sens.