Polska–Syberia. Na wcześniejszych wyprawach o. Tomasz Maniura mówił, że ich siła jest nie w nogach, ale w głowie. W tym roku, że w... miłości.
Można mieć świetny sprzęt, doskonałą kondycję, ale i tak wszystkiego nie da się przewidzieć. I te sprawy należą do Pana Boga – opowiadali w Rudach uczestnicy wypraw rowerowych.
Bezdomni u kalkutek. Co? Flaszka. Czego nie ma? Flaszki. Co widzę? Flaszkę. Z czym idę? Z flaszką. O czym myślę? O flaszce. O, flaszko moja!
Co? Flaszka. Czego nie ma? Flaszki. Co widzę? Flaszkę. Z czym idę? Z flaszką. O czym myślę? O flaszce. O, flaszko moja!
„Po co kolejna wyprawa? Czy tylko po to, żeby jechać dalej w kolejne nowe, nieodkryte miejsca? Tak. Po to, żeby jechać dalej. Dalej we wzrastaniu w miłości...” – napisał we wstępie o. Tomasz Maniura OMI, organizator wyprawy.
Troszkę to dziwna grupa, spleciona z historią proroka „nieidealnego”, co to potrafił uciekać przed Bogiem okrętem przez morze czy dąsać się z powodu uschłego krzaczka. W końcu jednak stawił czoła swojemu zadaniu. Poszedł odważnie do nieprzyjaznego miasta – pełnego zła, czekającego na zbawienie.
Z Żywca do Fatimy i na Saharę. Przed nimi 4,5 tys. km. Cały dobytek przytroczą do rowerów. Pewnie nie przekroczy kilku, może kilkunastu kilogramów. Ale zabiorą ze sobą też dużo, dużo cięższy bagaż.
Przed nimi 4,5 tys. km. Cały dobytek przytroczą do rowerów. Pewnie nie przekroczy kilku, może kilkunastu kilogramów. Ale zabiorą ze sobą też dużo, dużo cięższy bagaż.
Sami wyruszą na rowerach w lipcu - z Żywca do Fatimy i dalej na piaski Sahary. Dziś gościli o. Tomasza Maniurę OMI, którego grupa Niniwa Team ma za sobą już osiem wielkich wypraw!