Święty sprawił, że ryby podpłynęły do brzegu i wystawiły pyszczki. Proboszcz poszedł za przykładem patrona i również stanął na molo. Skutek jednak nie wszystkim się spodobał.
DODANE 03.01.2012 11:14 załącznik
Chciałem mieć własną stajnię i uczyć innych jazdy konnej – mówi Janusz Malkowski »
Jak poradzić sobie z nadciągającym kryzysem? Salezjanie z Sępopola już wiedzą. Sposób jest prosty, pewny i nie wymaga nakładów.
Na podwórku wiejskiego domu stoi cała historia zbawienia. Uśmiechnięta gospodyni chętnie oprowadza po galerii. Wstęp bezpłatny, ale można zostawić ofiarę „na lakier”.
Na olsztyńskim zamku pojawił się nowy zarządca. Może nie taki do końca nowy, bo już kiedyś tu pracował - prawie 500 lat temu.
Z Wańkowiczem rozmawiał przy kawie, z Bryllem dyskutował w pociągu. Jego publikacje znajdują się w bibliotece NASA... Kim tak naprawdę jest hodowca drobiu spod Łukty?
W Biblii napisane jest wprost „Nie ma Boga”. Naprawdę, można sprawdzić. Mądry katolik przytaknie i powie „Tak, ale jak mówi Psalm 53, tak twierdzi tylko głupi w swoim sercu”. Mądry katolik chodzi do Warmińskiej Szkoły Biblijnej.
20 lat temu na Warmię przyjechali wędrowni katechiści, którzy skutecznie zarzucili swoje sieci na mieszkańców Warmii i Mazur. Teraz co prawda trzeba już łowić na wędkę, ale polowanie ciągle trwa.
Janusz Malkowski z żoną Elżbietą pochodzą z Olsztyna. Któregoś dnia postanowili spełnić swoje marzenie i wyjechali na wieś. – Chciałem mieć własną stajnię i uczyć innych jazdy konnej. To moja wielka pasja – dodaje gospodarz.