Komuniści zabrali nieznanemu żołnierzowi najcenniejsze, co posiadał – jego własną historię.
Nie ostatni raz dzisiaj słońce zachodzi, a po złej chwili piękny dzień nadchodzi – mówi z przekonaniem Maria Morożko, sybiraczka, która 12 października kończy 100 lat.
Katedra na Starym Mieście w Warszawie, wybudowana przy jego głównej ulicy Świętojańskiej, z natury rzeczy była otwarta na lud, była kościołem powszechnym
Kto nie zgłosi się do batalionów obrony Warszawy albo do kopania okopów, ten „nie jest godzien miana Polaka” – pisał w odezwie do mieszkańców stolicy kard. Aleksander Kakowski w sierpniu 1920 roku. To był czas wielkiej mobilizacji, nie tylko wojskowej, ale może przede wszystkim duchowej. Czas modlitewnego szturmu nieba za Polskę.
Polska w październiku i listopadzie 1918 r. powstawała z martwych stopniowo.
Wilniuki. Choć na Pomorzu spędzili niemal całe życie i w mieście nad Regą dawno już zapuścili korzenie, z sentymentem wracają myślami na swoje Kresy. A tym, co zapamiętali, jak piernikowym sercem, dzielą się z sąsiadami.
Dzień Sybiraka. – Prymas Wyszyński i inni księża zgodzili się pomóc mi wywozić materiały do katechizacji Kresów, ale zawsze ostrzegali, że jeśli wpadnę, znów wrócę na „białe niedźwiedzie” – wspomina Maria Chodzikiewicz.
Jubileusz 65-lecia kapłaństwa. – Wtedy nie uświadamialiśmy sobie jego wspaniałej przeszłości, nie znaliśmy tych faktów. Ale podświadomie wiedzieliśmy, że jest to ktoś przez duże K – mówi Jarosław Nikielewski.
Na śmierć szli we trzech. Kat celował w głowę. Zabili tak ks. Gurgacza i dwóch innych żołnierzy PPAN. W tym samym roku komuniści wytrzebili resztę oddziału. Pamięć o nich ocalała.
Błogosławiona Zofia Czeska. Bezgranicznie zaufała Bogu i 20 lat pokornie czekała na Jego odpowiedź. Opłaciło się.