Katolik nie musi unikać książek o magii. Powinien uważać na te opowieści, które magię przedstawiają jako coś pożytecznego w życiu człowieka.
Już w grudniu na ekranach polskich kin zagości pierwsza część filmowej ekranizacji powieści „Hobbit albo tam i z powrotem” J.R.R. Tolkiena. Nie ulega wątpliwości, że to jeden z najbardziej oczekiwanych filmów roku, a dla wielu osób nawet dekady.
To druga część filmowej trylogii Petera Jacksona według opowieści J.R.R. Tolkiena.
W czasie dwóch dni konferencji zorganizowanej przez Koło Naukowe Teologów KUL studenci i doktoranci z różnych stron Polski próbowali przybliżyć postać J.R.R. Tolkiena nie tylko słuchaczom, ale także sobie nawzajem.
Starożytny klejnot, który zainspirował J.R.R. Tolkiena, można oglądać w brytyjskim muzeum.
Stwierdzenie, że „Władca Pierścieni” to seksistowski film, rozbawiło mnie do łez. Dowodzi tylko tego, że panie feministki w istocie nie potrafią dostrzec siły, jaka jest w kobietach.
Tym razem polotem uprzejmie raczyli się wykazać ateiści amerykańscy. Wow! Chyba bardzo muszą nie lubić Tolkiena.
Choć Kościół ostrzega przed zainteresowaniem magią i okultyzmem, czarodziej z opowieści Tolkiena ma taryfę ulgową. Dlaczego?
Serwis squeedo.com podsumował nakłady książek drukowanych i sprzedawanych przez ostatnich 50 lat. Według jego danych, najlepiej sprzedającą się publikacją świata jest Biblia, którą miał w ręku statystycznie więcej niż co drugi mieszkaniec Ziemi.
„Tári Pellenórëo” – Królowo Polski. Takim wezwaniem w języku quenya kończy się Litania Loretańska. Pasjonaci świata wykreowanego przez Johna Ronalda Reuela Tolkiena dziś modlą się również w języku, który stworzył wybitny pisarz, autor m. in. „Władcy Pierścieni”.