Nie trzeba już być historykiem, żeby tworzyć rozbudowane drzewa genealogiczne. Technika wychodzi naprzeciw laikom zainteresowanym rodzinnymi historiami.
Arcyciekawe historie o domu pochłoniętym przez jezioro, fryzurach „z grzywą” czy pradziadku „rabczyku” wyszły przy tworzeniu drzewa genealogicznego.
Drzewo jest łączącym ziemię z niebem symbolem pamięci, długowieczności, życia. Ksiądz Grzegorz Kiełbasa „posadził” dwa genealogiczne lasy.
Przed wojną drzewo genealogiczne rodziny Rosenbaumów było imponujące. Po jej zakończeniu tych, którzy przeżyli, można policzyć na palcach.
To nie to samo, co genealogiczne drzewo. To żywa pamięć i związek z tymi, którzy ciągle są, żyją, niedostępni – a przecież bliscy.
– Drzewo genealogiczne powstaje latami. Żeby zebrać niezbędne informacje dotyczące naszych przodków, potrzeba czasu i wytrwałości – mówi Dominik Pactwa, prowadzący warsztaty „Łączymy historie”.
To nie to samo, co genealogiczne drzewo. To żywa pamięć i związek z tymi, którzy ciągle są, żyją. Niedostępni - a przecież bliscy.
W Nowej Rudzie-Słupcu tym razem młodzież uczyła się o swoich przodkach. Mogła też sprawdzić swoją pamięć, zapisując ich w drzewie genealogicznym.