Metalowa owalna płytka, z wygrawerowaną maryjną modlitwą niezliczone razy przewija się w historii naszej niepodległości. To nie może być przypadek.
Co prawda wzmianki o polskich korzeniach Nietzschego można by sprowadzić do jednego z wielu przejawów ekscentryzmu szalonego filozofa, ale jakoś nikt tego nie zrobił. Wskazywano raczej na niechęć Nietzschego do własnego narodu. Przegląd Powszechny, 11/2008
Każdorazowa modlitwa w miejscach, w których spoczywają relikwie świętych i błogosławionych, może być dla nas okazją do rozważań, ożywienia naszej wiary, a także próśb o wstawiennictwo w naszych sprawach. Czas serca, 97/2008
Historiografia polska niemal „od zawsze“ uczyła nas lekceważenia „prowincji“ i spoglądania na bieg spraw politycznych ze stołecznej perspektywy. Więź, 10/2008
Bł. Honorat pokazuje, że ideały ewangeliczne są możliwe do realizowania w każdym czasie i w samym środku świeckiego świata.
Wiarę praktykowano w ukryciu. Ludzie po prostu się bali i ten strach prześladował ich już do końca życia. W dzieciństwie i młodości dużo czytałem. Znosiłem do domu wiele książek, także w języku polskim. Moja mama była przerażona. Życie Duchowe, 56/2008
„Godność, czy sukces? Kulturowe dylematy współczesności" - to temat III Kongresu Kultury Chrześcijańskiej, jaki odbył się w Lublinie od 26 do 28 września br. Kongres był gorącą debatą najwybitniejszych ludzi kultury i nauki, publicystów i duszpasterzy, którzy zastanawiali się w jaki sposób chrześcijanie winni dawać świadectwo wobec wyzwań współczesnej kultury.
Prawda historii a szacunek dla osoby ludzkiej - to temat kolejnej dyskusji brali udział Andrzej Grajewski, Marek Lasota, Magdalena Bajer i Janusz Wrona.
Abp. Zygmunt Szczęsny Feliński to postać - za życia - z pierwszych stron gazet. Po śmierci znalazł się w szkolnych podręcznikach, jako symbol Kościoła polskiego w XIX wieku. Jednym kojarzy się z rzekomo ugodową polityką hierarchów i Stolicy Apostolskiej wobec zaborców, innym zaś z heroicznym kapłanem, który blisko 20 lat przebywał na zesłaniu w Jarosławiu nad Wołgą, z dala od swego Kościoła.
Nie wiadomo, jak naprawdę wyglądali Stańczyk, Rejtan czy Mieszko I. A jednak wydaje się nam, że wiemy. Nie możemy bowiem wymazać z pamięci sugestywnych wizji Jana Matejki.