Mamy do wyboru: poważnie zaangażować się w przywrócenie pokoju i pomoc na miejscu albo pomóc ludziom, którzy docierają do Europy, żyć tu po ludzku. Trzeciego wyjścia: zamknięcia oczu, uszu i serca nie polecam.
Coraz częściej spotykamy się z taką czy inną formą “wyrzucania z Kościoła” inaczej myślących. Coraz mniej – mam wrażenie - pytania o to, czego chce od nas Bóg. Przecież każda ze stron wolę Boga zna najlepiej.
Jakich kryteriów użyć, by dobrze rozpoznać tego, który miał przyjść?
“Wszystkie idee uczepione chmur są jednakowo szlachetne Problem zaczyna się wtedy, gdy trzeba je przepuścić przez siebie i zamienić w czyn.”
Jeszcze muszą usłyszeć Jego słowa. Jeszcze trzeba, by wydarzyło się kilka cudów. Przygotowanie dzieła zbawienia wymaga jeszcze...
Ukazywanie we wspólnocie słabości i wzajemne akceptowanie jej to harmonia, której pragnie Bóg – mówił wczoraj papież Franciszek. Trudna jest ta mowa.
Nieustannie wydajemy świadectwo o sobie. Czasem dobre, czasem złe. Ale to nie ono jest prawdziwe.
Cóż można dodać więcej do słów Pisma Świętego? Jak jeszcze skomentować takie słowa?
Może uniosła go nadzieja, że jego czas nadszedł, że koniec jego pokuty, że Bóg się ulitował?
Czy to On sprawił? A może przypadek? Czy miało sens moje zaufanie?