Anię matka rzucała o kaloryfer i biła kablem od żelazka. Jej siostry molestował ojczym. Weronikę, Piotrusia i Pawła policja znalazła nagich. Leżeli na pijanych rodzicach. U boromeuszek dzieci te dostały zastrzyk miłości. Ktoś je wreszcie przytulił…
Nawet biskupi z sąsiednich diecezji przejechali setki kilometrów, by pożegnać Elżbietę Biernacką.
Uciekli – jak mówią – spod topora. Znaleźli schronienie ponad 3 tys. kilometrów od Damaszku.
Na pierwszy rzut oka wojna się dla nich skończyła, są już bezpieczni. Dramat jednak trwa nadal, bo tysiące kilometrów stąd zostali ich bliscy i niekiedy dorobek całego życia.
W ramach akcji "Płyniemy do Aleppo" na basenie SP nr 113 we Wrocławiu 101 osób przepłynęło łącznie ponad 212 kilometrów.
Jadą na koniec świata. Gotowi są dla Chrystusa pokonać tysiące kilometrów. Nie wiedzą, co ich tam czeka. Bo każdy ksiądz musi być misjonarzem.
Do kościoła na Rezurekcję płynęli łódką lub szli po lodzie. Wszystko zależało od pogody. A trzeba było przejść 7 kilometrów.
Przed powstaniem parafii ludzie wydeptywali ścieżki do kościoła w Chorzelowie. Droga do świątyni skróciła się 35 lat temu.
Codziennie ma w nogach około pięćdziesięciu kilometrów. Nie ma komórki ani GPS-u. Idzie z Brazylii do Hiszpanii.
Te miejsca dzieli 60 kilometrów. Łączą je jednak doświadczenie Bożej interwencji i... walka o polskość.