Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego | Od najstarszego do najnowszego »
Wyszukiwanie obejmuje wszystkie serwisy
wybierz serwis, który chcesz przeszukać »
Dobija kolejny interes. Tak to sobie z Żoną interpretujemy…
Gdyby niniejsza opowieść była w wersji audio, słyszalny byłby naturalny górnośląski akcent Jostonta, który został przyswojony jego aparatowi słuchowo-głosowemu bezproblemowo, gdyż już od wieku niemowlęcego – a nawet i wcześniej - nic innego do jego uszu przez kilka lat nie dochodziło oraz werbalnie nie wychodziło – choć treść jest napisana w języku literackim.
Niekiedy Jostontowi coś dzwoni, ale nie wie za bardzo w jakim kościele. W niedzielę to nie ma problemu, bo w grę wchodzę tylko dwa – każdy po innej stronie zidlongu.
Wydarzenie to zapadło jednak w pamięć Górnoślązaków i prawdopodobnie dało początek temu powiedzeniu, którego dziś już jednak nikt nie używa.
Gdyby Elon Musk był ze Śląska, pewnie zwałby się Ilōn Muskowiok. Albo jakoś tak...
Literówka powiadacie? A, to można się pomylić jak przy tym tu, kajś tam kiedyś zasłyszanym przez Jostonta jak był jeszcze bajtlym i co leciało tak: A z kałuży się wyłania hipopotam powiadacie – nie, to tata po wypłacie.
Pierwsza myśl. A przecież to tylko dawna maszynownia kopalni Gliwice.
Spacer też niejedno ma imię. Są rożne miejsca, które zachęcają wręcz do spacerowania, przede wszystkim są to tereny zielone, jak miejskie parki, nieodlegle lasy, albo jakieś łąki i pola.
Sztandy łoglondało się w drodze na mszę do kościoła, ale faux pas byłoby kupowanie czegoś na nich w tym momencie i tachanie tego do kościoła. Sztywna etykieta łodpustowa tego nie przewidywała.
Oprócz bycia mecenasem sztuki, zajmował się także działalnością społeczną i charytatywną. Katowice marzyły mu się jako górnośląski Mediolan rozwijające się również dzięki sztuce i modzie.