Halo, Kościół? Tu ziemia…
O kryzysie trawiącym Kościół w Polsce napisano już wiele. Można nawet odnieść wrażenie, że im więcej pojawia się informacji o masowo odchodzącej z Kościoła młodzieży, czy o systematycznym spadku liczby praktykujących wśród tych, którzy deklarują się jako katolicy, tym coraz bardziej przyzwyczajamy się do niego, traktując jako smutną konieczność – fatum, z którym konfrontacja nie ma sensu, bo i tak nieuchronnie dopełni dzieła zniszczenia. Problem w tym, że nieustannie, z uporem godnym lepszej sprawy za podstawowe wyzwanie uznajemy walkę z kryzysem. Wciąż chyba jednak nie potrafimy walczyć o człowieka.