Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego » | Od najstarszego do najnowszego
Wyszukiwanie obejmuje wszystkie serwisy
wybierz serwis, który chcesz przeszukać »
W Henrykowie zakończyły się rekolekcje dla gimnazjalistów.
Zapraszamy czytelników "Gościa Niedzielnego" do bardzo osobistej wędrówki z krzyżem na plecach, którą przygotował ks. Bartosz Kasprzyszak.
Śmierć fascynuje, bo zawsze odsłania prawdę o ludziach. Wtedy już nic się nie ugra. Zbyt potężny to bodziec. Niby też wiemy, że odchodzimy z dnia na dzień, a jednak rozsiadamy się na tej ziemi. Żyjemy tak, jakby śmierci nie było.
Jestem wdzięczny Bogu za tysiące mężczyzn Kościoła rzymskiego, którzy zachowali się jak trzeba: Kolbe, Wyszyński, Popiełuszko, Wojtyła. Mężczyźni wpatrzeni w Mistrza z Nazaretu, gotowi oddać życie za swoje owce.
Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, co czuła Maryja w czasie Drogi Krzyżowej. Mimo wszystko chciała być, bo miłość to zawsze obecność.
Cierpienie innych zawsze nas przerasta. Chcemy pomóc, a czasami pogarszamy czyjeś samopoczucie nierozważnymi tekstami: "będzie dobrze", "dasz radę". Za bardzo się rozgadaliśmy w tym XXI wieku.
Dla nas, chrześcijan, pamiętających słowa Mistrza, że "wystarczy podać kubek do picia, żeby odebrać swoją nagrodę", każda okazja jest dobra, żeby z odwagą pomagać potrzebującemu.
Małżeństwo to przestrzeń, w której mamy uczyć się wybaczać, mimo że kolana moje i małżonka są poranione od upadków. Czym innym jest Kościół, jak nie wspólnotą ludzi mającą pozdzierane od własnych upadków kolana?
Bóg, który "przechowuje łzy nasze w bukłaku" sam nieraz płakał. Jasne, nigdy nie ograniczał się tylko do emocji, ale jestem przekonany, że był niesamowicie wrażliwym mężczyzną i widok zapłakanych kobiet poruszał Jego serce.
To jest aż nieprawdopodobne, jak szybko można zapomnieć o elementarnej wdzięczności, jak szybko można pozwolić, żeby stwardniało serce.