Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego » | Od najstarszego do najnowszego
Wyszukiwanie obejmuje wszystkie serwisy
wybierz serwis, który chcesz przeszukać »
Ewa, Marta, Małgosia i Klaudia ruszyły na pieszą pielgrzymkę z Rzymu do San Giovanni Rotondo.
Po 35 dniach pieszej wędrówki po Via Francigena dotarli do Rzymu.
Po tej drodze chodzili Maximus vel Gladiator, Marek Winicjusz z Quo Vadis, a może nawet i Neron.
We Włoszech szczególnie wiele miejscowości, nie mówiąc już o ulicach, szpitalach i innych instytucjach nosi w nazwie imiona świętych; np. San Gimignano lub San Quirico. Po polsku ciekawie by to brzmiało: np.: mieszkam w Świętym Franciszku z Asyżu.
Katedra co krok, kolacja z obmyciem czystych nóg oraz lody od mistrza świata - takie rzeczy tylko na Via Francigena.
Na niemieckich przewodnikach, jako podtytuł, autorzy często dopisują: "Droga jest celem". Ale to nieprawda. To nie droga jest celem, ale ja sam. A jeśli odnajdę siebie, to znajdę i Jego.
I tak upłynął wieczór i poranek - dzień... szesnasty.
Jest taki moment w czasie drogi, kiedy kończy się przygoda, a zaczyna pielgrzymka.
Już wkrótce rozpoczną forsowanie Apeninów. Więc dziś był dzień "wypoczynkowy".
- Jeszcze chwila, a skończy się nasza pielgrzymka. Wydaje się, że za rogiem zobaczymy kopułę bazyliki watykańskiej - mówi ks. Andrzej Preuss.