Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego » | Od najstarszego do najnowszego
Wyszukiwanie obejmuje wszystkie serwisy
wybierz serwis, który chcesz przeszukać »
W kościele pw. św. Stefana w Barwicach wierni pożegnali swojego proboszcza. Odszedł niemal rok po bestialskim napadzie. Karolina Pawłowska /Foto Gość
Po ludzku mieli nadzieję, że ks. Krzysztof do nich wróci, choćby na wózku inwalidzkim, choćby nie w pełni sprawny. Niemal rok po bestialskim napadzie wrócił do swojego kościoła w trumnie.
W sobotę rano zmarł ks. Krzysztof Ziemnicki, proboszcz parafii pw. św. Stefana w Barwicach, brutalnie pobity w ubiegłym roku przez włamywaczy.
Był wicedziekanem dekanatu Głuszyca a proboszczem w Mieroszowie od 10 lat, wcześniej był proboszczem w Walimiu.
Był ostatnim księdzem, którego kard. Wojtyła wizytował przed pamiętnym konklawe w 1978 roku.
Jest taki rodzaj świętości, który poznaje się dopiero z perspektywy czasu albo pogrzebu.
Jego życie, choroba i pogrzeb były świadectwem zwycięstwa miłości nad śmiercią. Takiej samej miłości uczą się klerycy, stając nad jego grobem.
Śmierć i pogrzeb ks. infułata Władysława Bochnaka zamknęła pewien okres w historii naszej diecezji.
Przez wiele lat był proboszczem parafii w podkrakowskich Sułkowicach. Miał 82 lata.
– Kapłanie szlachetny, skończyła się już dla ciebie ciemna dolina twojej choroby, przez którą cię Pan przeprowadził – mówił bp Ignacy Dec.