Chrześcijanin na kozetce
Ja tam żadnych psychologów nie potrzebuję, a tym bardziej psychoterapeutów. W końcu Jezus jest najlepszym lekarzem, a takie problemy, którymi się oni niby zajmują, to przed Najświętszym Sakramentem należy rozwiązywać. Lęki, depresje? Że niby do psychiatry trzeba iść po lekarstwa? Jak ktoś Bogu nie zaufa, to żadne tabletki nie pomogą, a jeszcze zaszkodzić mogą – w końcu to chemia i miewa skutki uboczne. Brzmi znajomo? Dla mnie, niestety, tak.