Arcybiskup szczery do bólu
„Na mszę dawał, kazań słuchał, płakał rzewnie, wzdychał, dmuchał, grzechów swych się odrzekiwał i poprawę obiecywał. Lecz poprawa ta w niedzielę trwała, póki był w kościele, ale w domu, po kryjomu, cap! za flaszkę i gul, gul, gul”.